
I pomóc coś chcę, pranie pościągać, naczynia trzeba umyć. I tyle rzeczy jeszcze zrobić. By jakoś odciążyć, by dać coś od siebie i sprawić radość. I wyłączam się.
* * *
Dzwoni alarm. Ustawiam kolejny i kolejny. I przysypiam. Zrywam się z łóżka, wyrzucam ubrania z szafy i lamentuję przed tą szafą bo "nie mam co na siebie włożyć". Idealnie maluję kreski i tuszuję rzęsy. Nie zjem a wyjdę wymalowana. Pędzę do pracy i z pracy. Nic nie robię a na nic nie mam czasu. Stresuję się i zamykam w pokoju. I śnią mi się koszmary. Płacz, zmęczenie i kolejny dzień,
Kąpię się w chłodniej wodzie i kładę spać.
* * *
Tak bardzo cieszę się, że to dziś. I pada. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłoby się nie udać. Łapię wszystkie chwilę, zatrzymuję je w migawce totalnie amatorskich ujęć. I podnoszę podwójną muszelkę, aby mi przypominała o tym dniu. Czuję się jak w filmie. I uciekamy przed deszczem. I spełnia moje małe marzenie. Tak mi tu z Tobą cudownie, nie wracajmy.
* * *
Marudzę. Od rana marudzę, że tak mi źle i smutno. I ciężko i beznadziejnie. Tak bardzo nie chcę tam pójść i mówić o sobie. Nie chcę w ogóle nic mówić. W sumie, sama już nie wiem czego chce. I ten beznadziejny mechanizm obronny o którym wspomniała N. "Prowizoryczny schron przed uderzeniem z bolesną rzeczywistością. Przed konfrontacją z lękiem, trudną decyzją. I odpowiedzialnością. Odpowiedzialnością za siebie."
* * *
A tyle przecież mam. Zdrowe ręce, nogi i głowę.
Cieszę(my) się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest.
Ostatnie zdanie każdy z nas powinien zachować w sercu ponieważ wielu ludzi nie docenia, to co ma ! :)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na konkurs w którym do wygrania jest 100 $ dla 10 osób :)
http://stylistfashioon.blogspot.com/2016/11/konkurs-z-zaful.html